3 cze 2014

Las tropikalny i dlaczego warto dojść do celu

Będąc na Martynice dowiedzieliśmy się, że gdzieś na tej wysepce znajduje się wodospad. 
Bez chwili wahania postanowiliśmy dowiedzieć się gdzie to jest i wyruszyć, aby ten cud natury zobaczyć. 
Od prawie samego początku była to ogromna przygoda z dużą dawką adrenaliny. 
Gdy dojechaliśmy prawie pod parking czekała nas jeszcze przeprawa przez wąską na jedno auto, stromą i krętą drogę. Tak krętą, że nie było widać czy z za zakrętu nic nie wyjedzie. 
Na szczęście kierowcą był mój M. i w pierwszą stronę dał radę. 
Wysiedliśmy z auta i poszliśmy w tropikalny las. 







Wilgotność powietrza chyba 100%, i cały czas 
szliśmy pod górę co jakiś czas przechodząc przez strumyki rzeczki. 
Szliśmy tak ponad godzinę do celu, ale warto było by przez chwilę schłodzić
się w strumieniach słodkiej wody, a oczy napoić pięknym widokiem wodospadu.
Dodam, że nad wodospad szliśmy z synkiem (1,5roku), a raczej był on niesiony na barana. Pod koniec drogi M. już nie miał siły go nieść i dał mi, a ja przenosiłam go z kamienia na kamień, aż w końcu postawiłam go obok małego włochatego pajączka. 


Przyznam się bez bicia, tych naszych w Polsce bardziej się boję, jakoś nie przeraził mnie ten na żywo, a może musiałam zachować zimną krew, nie wiem...

Dla tego widoku warto było iść...







No i jeszcze czekała nas droga powrotna, pod górę, z zakrętami, na jeden samochód. Teraz żałuję, że nie zostało to nagrane, ale czułam się trochę jak małe dziecko na wesołym miasteczku, nie wiedziałam co nas czeka za kolejnym zakrętem, siedząc w pozycji jak przy starcie samolotu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz